Poznań, 14.07. 2016 r.
Kochany Staszku, to jest dowód,
że jestem w Poznaniu
ECH, Kowalski, mogę także
napisać, TEJ, Kowalski, jedno i drugie wyczerpuje znamiona gwary poznańskiej,
do Szanownego Adresata.
Kiedyś, jeszcze w gimnazjum,
w Gnieźnie, popisywałem się znajomością
poznańskiej gwary, prawie odrębnego języka.
„ – Dwa śrupy jak smoki ciągnęły hele wyładowaną pyrami, co nie jest
taki ajfach, jak pierdnąć w kij i parasol zrobić, co rychtyk chudziaki ze
zadowoloną sznupą i łysą glacą, srają – grają, aż spicznieją dokumentnie. Ocipieją skatajani, aż czacha im
się zadymi i chycną aby przygarować, a nawet z krechlatą bzdziągwą być na śpiku”.
Tera pora ćpnąć komputer,
przestać blubrać i sięgnąć po ćmika. Lubię się dobrą kipą futrować. Kończę abyś
nie potraktował mnie jak klepidupy, która nie może, jak naczaśnięty ścirwol, zbyć
się gadulstwa. Czas aby przełożyć wajche
na garowanie. Nie mogę być zdechlaty. Dziś pyry deptane, do chleba lebera. Nafutruję
się akuratnie.
Moim a zdziebko synuchem jest
kejter, dycht rajcuje wincy jak szwagrocha. Śmich kiedy siura albo purta jak ociotany
glajdus. Mo baniocha bo lubi sobie dać w tyte, zamącić kalafe ańtopem na
krowieńcym sadle z sosyskami. Żre, aby nieprzekopyrtnąć się, nie bimbać sobie,
nie pyndzić jak dziko świnia a tera nie skarknąć.
Dzisiej przyndzie Pani
Dochtórka, zaczyna się o mnie bojeć bo chudziok ino zymnie, taki co może dostać
szmergla. Ino buczeć. A może tak czarcie żebro na te delerie, na tę czache do
której diabeł mi chycnoł i loto jak skatajony i rostośtany Żyd po pustym
sklepie. Pani dochtórka mówi aby nie borchać się tylko uklynknąć i zoboczyć jak
stoi napisane w Ewangelii.
Janek
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz