wtorek, 29 października 2013
niedziela, 6 października 2013
W słowie kurwa nie ma grzechu
W Poznaniu skończyła się
dobra pogoda. Już pachnie jesienią. Niebo pociemniało i prawie codziennie
kropi. Wczoraj [niedziela] Lilka wywiozła nas do Kamińska. Było mi kurwa zimno
Staszku ja teraz nie przeklinam. „Kurwa” zadomowiła się na dobre w naszym
języku. W jednym z tabloidalnych czasopism znalazłem niesamowity anons związany
z niejasną wypowiedzią Lecha Wałęsy na temat wspólnej polityki europejskiej.
Uśmiechnięty Hitler trzyma gazetę i mówi:
- Kurwa, ja już przed wojną o
tym mówiłem.
Tutaj to słowo zostało
pozbawione profesjonalnego przesłania, także przekleństwa. Stało się
wykrzyknikiem, potwierdzającym z całą mocą rację polityczną, oraz podkreślające
racjonalne myślenie i związaną ze spóźnioną satysfakcją emocję. Słowem,
„kurwa”, stała się uniwersalnym wyrazem nastroju, radości, gniewu zadziwienia,
zaniepokojenia, podziwu, itd. Jako studenci bez powodu wybuchaliśmy śmiechem,
po słowach, - ale idzie, obserwując jakiegoś Bogu winnego przechodnia. Dzisiaj
byśmy mówili, - ale kurwa idzie, ale nie jestem pewny czy śmiech byłby taki
sam? W naszych studenckich czasach „kurwa” to było ciężkie słowo. Nie pamiętam
aby było w użyciu innym aniżeli określenie profesji. Marian Kruczek przytaczał
dialog bezdomnych meneli, którzy tym
słowem potrafili określić całą swoją filozoficznie, rzecz biorąc, egzystencję.
Wtedy to jeszcze były złe słowa, „kurwami” raczej straszono, - ja cię kurwa
zajebię - na pewno zaś nie wyrażano
zachwytu. Inne czasy, inna gramatyka postępu. Natomiast słuchając naukowych
bredni naszej koleżanki, mogliśmy bez obrazy powiedzieć, - ale to kurwa ambitna
hipoteza. Gdybyśmy natomiast zamienili miejscowniki i powiedzieli, ale ambitna
kurwa, to dopuścilibyśmy się obrazy.
Z uznaniem mówię o naszym
koledze, - to jest kurwa najwybitniejszy socjotechnik, jakiego w swoim życiu
zawodowym poznałem. Albo o pięknej kobiecie, - ale kurwa ma ciało! A teraz
przestaw, - ale ma ciało kurwa. Widzisz
Staszku, że naukowców od gramatyki czeka
ciężka robota. Tutaj nawet nie ma co przestawiać. Naukowcy i tak zostaną
naukowcami, mimo, że na to miano wcale sobie mogą kurwa, nie zasługiwać. Takie
kurwa jest życie. To słowo nobilituje postęp.
Zupełnie czymś innym jest
słowo „dupa”, które też wdarło się do języka potocznego. Ale często nadużywane,
szczególnie w kabaretach raczej wulgaryzuje, mimo że wywołuje salwy śmiechu.
Wymagająca widownia mało kurwa bywa..
Na listy czekali telegramów się bali
Teraz ludzie nie piszą tylko
majlują. Pamiętam listy, które przychodziły do mojej mamy. Było ich wiele. Mama
lubiła korespondować ze swoimi siostrami, znajomymi z okresu okupacji, z
przyjaciółmi z Piotrkowa Trybunalskiego. Dużo i ciekawie pisała.
– Leć liściku w drogę, bo ja
iść nie mogę, jak będziesz blisko, to pokłoń się nisko, jak będziesz u proga
pochwal Pana Boga. Ta prośba była gotowym wstępem, firmowała papeterię. Potem
następowało kanoniczne, kierowane od nadawcy do adresata: -
U nas wszyscy zdrowi, czego wam z całego serca życzymy.
Teraz przesyłano najważniejsze wiadomości: - Muśka się ocieliła, cielak ładny i zdrowy, Pieśku skręcił nogę, bardzo mu spuchła. Halinka jest zaręczona z Walerym, co go znasz, plotkują, że jest w ciąży…- dalej szły istotne informacje, dotyczyły krewnych oraz znajomych. Dawniej czekano na listy, ale telegramów się bano. Najczęściej donosiły o nieszczęściu. Leszek, najstarszy brat Bożenki był w wojsku. Rano ostry dzwonek i dziwny dekoracyjny telegram, dostarczony przez żołnierza. Pochmurny i skupiony zasalutował:
- Wiadomość od dowództwa.
Moja teściowa odebrała z tradycyjnie złym przeczuciem. Rzeczywiście. Tekst był złowieszczy:
– Donoszę, że pani syn w poległej mi
jednostce…Dalej biedna teściowa nie
czytała. Zatoczyła się z bólu i runęła półprzytomna na łóżko. Młodszy brat
Leszka był niemy z przerażenia, sądził, że będzie musiał zastąpić nieboszczyka,
dwie siostry żałobnie beczały. Wreszcie teść powrócił z pracy. Jako maszynista
pierwszej klasy był bardziej przytomny,
ale teraz, z żałości także zapłakany, postanowił się dowiedzieć nieco więcej z
tragicznego powiadomienia. Przetarł załzawione oczy, wytarł nos i odebrał z
zaciśniętej pieści żony funeralny zapis. Dwa razy przecierał oczy i czytał
pogrzebowe doniesienie, - Donoszę, ze Pani syn w podległej mi jednostce jako
wzorowy żołnierz otrzymał kolejny awans…Teraz, gdy pozbył się cmentarnego
potencjału, zaczerpnął powietrza i ryknął, - Ty, - długo szukał dosadnego słowa.
- Niestety nie znalazł adekwatnego do stworzonej sytuacji, wobec czego także
zaniósł się szlochem, odtajanym z bólu, ale nadal zmieszanym z wściekłością.
Subskrybuj:
Posty (Atom)