środa, 12 września 2012

Archiwistyka weryfikuje pamięć


              
 
Jan Muszyński.  W drukowanych wywiadach znajduję nieścisłości, które warto weryfikować zapisem archiwalnym.
Stanisław Kowalski. Ludzka pamięć jest zawodna. Nie zawsze chodzi o zakłamanie historii, ale także jestem nie raz zdziwiony łatwością mijania się z prawdą.
J. M., Mimo, że mnie specjalnie nie podnieca opinia mitomanów wspominających czasy sprzed pół czy ćwierć wieku, nie sposób uwolnić się od wspomnień, gdy kultura nie była tak ostentacyjnie traktowana jako towar. Dyrektor Wydziału Kultury Urzędu Wojewódzkiego w Zielonej górze, mgr Józef Pruś wydał zarządzenie wewnętrzne datowane na dzień 1. IV. 1969, które jest dla mnie wyjątkowo frapujące. Znajduje się w naszym Archiwum w zespole dotyczącym Wydziału Kultury, Prezydium WRN, syg.55. Redakcję w całości tego zarządzenia zrobiłeś Ty. Rozpoznałem Twój charakter pisma. Tekst był napisany na maszynie a Ty dokonałeś adiustacji całości, do ponownego przepisania, szczególnie pod względem stylistycznym. W Archiwum zachował się właśnie ten „brudnopis”. Zainteresowały mnie sprawy muzealne, na przykład sprawa skansenu.
St. K. Budownictwem drewnianym interesowaliśmy się od początku naszego życiorysu zawodowego Chałupy we wsi Poręba pow. Międzyrzecz  z ciesiołką z XVIII w. kościółki drewniane w Kośieczynie, Bukowcu, Łagowcu i Chlastawie były szczególnie drogie naszemu szefowi Klemowi Felchnerowskiemu.
J.M. Zgadza się. Ale, do czego zmierzam? Otóż w tym zarządzeniu znalazł się twój osobisty fragment...
S.K. Jak to mój osobisty?
J. M. Do rozdziału Muzea dopisałeś własnoręcznie dodatkowy rozdział: - Muzea i sztuka ludowa. W 4. punkcie przeczytałem:
- „organizacja skansenu, przygotowanie dokumentacji, wykup, demontaż, transport i zabezpieczenie zdemontowanych zabytków budownictwa ludowego, załatwianie wykonawstwa do zabezpieczenia i rekonstrukcji zabytków budownictwa ludowego”.
S. K. Zgadza się. Konserwator zajmował się całokształtem spraw związanych z budownictwem drewnianym, oczywiście zabytkowym i sztuką ludową.
J. M. To znaczy, że te sprawy były u Ciebie, Wojewódzkiego Konserwatora Zabytków.
S. K. Wtedy pracował wraz ze mną Przemysław Niedżwiedziński, podwójny magister, archeologii i etnografii. Organizacja skansenu należała do Jego obowiązków. Muszę powiedzieć, że bardzo lubił ten wycinek zajęć służbowych.
J. M. Jak wynika z archiwalii, miał stanowisko inspektora.
S. K. Muzea , a skansen to muzeum pod gołym niebem, były w gestii Wydziału Kultury a wewnętrznie zostały u Wojewódzkiego Konserwatora Zabytków.
J. M. Pozwól, że Ci przeczytam, co skserowałem, - „ 1/ Wytyczanie kierunków oraz sprawowanie nadzoru nad Muzeum Okręgowym i muzeami regionalnymi”.
S. K. Nie cytuj dalej. Tych spraw ujętych w punkty było znacznie więcej. Do Konserwatora należało nawet tworzenie oddziałów i działów w poszczególnych placówkach muzealnych. Opiniowanie planów pracy, analiza sprawozdań i.t.p.
J. M. Budowa skansenu nie istniała w planach Konserwatora na rok 1958 /syg. 60./. W sprawozdaniu podległych jednostek Wydziałowi Kultury nie zaistniał skansen także w pracach i planach muzealnych na rok 1962./syg. 65./. Tak, więc dla mnie ta sprawa jest ostatecznie wyjaśniona. Pomysł utworzenia skansenu wynikał z planu pracy Wojewódzkiego Konserwatora Zabytków mgra Stanisława Kowalskiego. Później idea została podjęta przez Muzeum i po drodze wiele osób się w tę sprawę serdecznie zaangażowało.
S. K. Trudno po 40. latach dyskutować z zapisem archiwalnym. Konserwator przekazał pierwsze chałupy przeniesione z Potrzebowa, Kołczyna i Krasnego Dłuska do zagospodarowania przez Muzeum.
J. M. Nie było z tym problemu tym bardziej, że Konserwator spełniał nadzór nad Działem Etnografii i zatwierdzał plany pracy Wojewódzkiego Konserwatora Zabytków Archeologicznych z siedzibą także w Muzeum. Dokumenty archiwalne ułatwiły także rekonstrukcję przedsięwzięć prowadzących do powstania Muzeum Etnograficznego i Muzeum Archeologicznego Środkowego Nadodrza.
S. K. To jest związane z objęciem przez Ciebie stanowiska dyrektora Muzeum w Zielonej Górze.
J. M. To był efekt możliwości, jakie stworzył Konserwator, że tak się wyrażę, w zakresie bazy.
S. K. Tak to się odbywało. Finansowano zawsze ze środków Wydziału Kultury, Wojewodzkiego Konserwatora Zabytków, który miał wydzielony budżet centralnie wspomagany środkami wojewódzkimi, te obiekty w pierwszym rzędzie, które miały być użytkowane przez „kulturę”. Sądzę, że była to polityka stosowana w skali kraju. W każdym razie, jak sobie przypominasz, Ministerstwo Kultury i Sztuki popierało tego typu działalność. Nawet szukano dla domów kultury, bibliotek czy stowarzyszeń kulturalnych, obiektów, do których mógłby włączyć się ze swoimi środkami finansowymi Konserwator. Sądzę, że przypominasz sobie jak jeździliśmy do Wschowy i namawialiśmy, z dobrym skutkiem, Wschowskie Towarzystwo Kultury aby zagospodarowali dwie kamieniczki na swoją siedzibę i utworzyli muzeum.
J. M. No właśnie, w ten sposób dochodzimy do sedna sprawy, czyli do stworzenia bazy pod przyszłe muzea, w Świdnicy, Ochli i Drzonowie.
S. K. Co było z tymi obiektami i jakie tam prowadzono prace, zanim powstały w nich autonomiczne placówki muzealne, znajdziesz w sprawozdaniu z działalności konserwatora w „Ochrona Zabytków”, wydawnictwie Ministerstwa Kultury i Sztuki za lata 1962-1972, Warszawa 1974.r.
J. M. Proszę jednak abyś powiedział parę słów poza publikowanym sprawozdaniem o tych zabytkach istniejących dzisiaj w dobrym stanie jako autonomiczne muzea.
S.K. Pierwsza wzmianka o Świdnicy pochodzi z lat 70, czternastego wieku. Willa Szwydnicz - należąca do rodu Kietliczów. Mocą przywileju Władysława Jagielończyka w roku 1514 jest już wyposażona w przywileje miasta, potem ponownie potwierdzane. Po 1945. pałac został zamieniony na magazyn nawozów sztucznych. Szczęśliwie ocalał jak kamienne nagrobki z epitafiami Kietliczów.
Pałac w Drzonowie powstał w dwóch etapach XIX-tego wieku, wzniesiony przez właścicieli ziemskich władających dobrami od XVII-wieku. Po wojnie w pałacu mieściła się szkoła, co uchroniło go od znaczącej dewastacji. W roku1978. po remoncie kapitalnym, pałac przeznaczono na Lubuskie Muzeum Wojskowe.
Skansen w Ochli powstał w miejscu wyjątkowej lokalizacji. Zachowała się leśniczówka, typowa dla tego typu budowli z końca XIXwieku. Ciek wodny, mieszany drzewostan, położenie na dogodnej trasie z Zielonej Góry do wsi Ochla o XIII wiecznej metryce, czynią z tego miejsca nadzwyczajny przyrodniczy i kulturowy obszar.
J.M. Popełnię ten niewybaczalny błąd i zacytuję samego siebie z okazji otwarcia Muzeum w Świdnicy.
- „Gdyby nie działalność, dobra wola i finanse Wydziału Kultury, Wojewódzkiego Konserwatora Zabytków, nie byłoby możliwości powołania Muzeum Etnograficznego, Archeologicznego
i Wojskowego. Wartości merytorycznych tych placówek nie sposób przecenić właśnie tutaj na Ziemiach Odzyskanych. Czuję się w obowiązku, wyrazić podziękowanie Kierownikowi Wydziału Kultury, Józefowi Prusowi, oraz Wojewódzkiemu Konserwatorowi Zabytków Stanisławowi Kowalskiemu”.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz