Wielce Kochany Wujku Staszku
W Poznaniu, Lilka i wnuczki urządziły mi sanatoryjne
wnętrze na światowym poziomie. Mam nawet własne stałe biuro do pisania. Bożenka
elektryczne łóżko. Kurwa, jaki wypas?
Mateusz zainstalował nowoczesny komputer, który dla mnie
ze względu na skok cywilizacyjny, stał się niepojętym, samodzielnym światem. Co
za skok? Od paździerzowego Gomułki.
„Jak ten czas
szybko leci”. Teraz trochę refleksji nad czasem związanym z wiekiem.
Absolutnie, dogłębnie byłem przekonany, że dawniej, to
znaczy aż do przejścia na emeryturę, miałem na wszystko więcej czasu. Potem ten
czas zaczął się obkurczać. Nie nadążałem z przeczytaniem Gazety. Pojawiły się
jakieś dodatki. Najpierw je odkładałem do przeczytania na później. Ale tych
szpargałów było coraz więcej. Rosły lawinowo. Odkładały się w jednym miejscu.
Potem rozlazły się na licznych meblach. Potem zajęły część podłogi. Potem
parapety okienne. Potem zalegały na pralce, na lodówce, na mikrofali, w
ustępie. Potem rozkładały się na łóżku.
Oj nie! Dupa zimna. Na nic nie mam czasu. Grzęzawisko
papierowe jak tsunami. Zalało, zatopiło. Właściwie to nic nie przeczytałem,
Przeglądałem, odkładałem, zaczynałem od ostatniego akapitu. Gówno wiedziałem,
wracałem do pierwszego wiersza. Znowu sraczka tematyczna. Okazało się, że
czytam stare numery, ale nowszych nie mogłem odkopać. Jezus Maria! Jaki ten
czas okrutny na stare lata? Na nic nie zezwala, pędzi jak? No, kurwa jak? O!
Aby było kulturalnie. Jak spłoszone konie z obrazu Brandta, przed stadem
zgłodniałych wilków. [a jeszcze dochodziły tygodniki, było ich tyle, że
nie mogłem udźwignąć, wyrosły z różnych opcji w wieżę Babel].
Nagle i niespodziewanie córka dała dwie książki.
Aleksander Jerzy Wieczorkowski. Mój PRL
Hanna Bakuła. Druga Dal. Nowe listy do Agnieszki
Osieckiej
Nagle się okazało, że mam czas na czytanie. Dziękuję
Autorom, dziękuję z całego serca. Przywrócili mi poczucie czasu i ukazali
bezradność starego durnia, który nie może pojąć, że niestety nie daje rady, ale
nie przestał próbować. Zupełnie jak w tym ruskim dowcipie…ale próbować trzeba.
Kanieczno!
Nie poddawałem się. Czytałem;
- Życie na gorąco, Wróżkę, Gwiazdy, Vivę, Pani domu, Tinę, Naj, Show, jakieś
niezbędniki inteligenta i coraz bardziej czułem dyskomfort intelektualny, czyli
kretyniałem.
Odrzuciłem także szmatławe
Fakty i powoli zaczynam pracować naukowo, w oparciu o metodologię gluzmatyczną,
wynalezioną w Muzeum zielonogórskim, przy ulicy Szkolnej, przez naukowców
poznańskich. Przewodził znakomity filozof Włodzimierz Ławniczak.
Oto nieśmiałe próbki.
Geneza i rozwój banału
egzystencjalnego; - „Jak żyć”?
Obywatel skurwiel uprawiał
paprykę. Zatrudniał na umowach śmieciowych absolwentów wyższych uczelni. Nagle
przestał płacić. Wobec tego inżynierowie i magistrzy, a nawet jeden doktor z socjologii,
wkurwieni na skurwiela, zorganizowali sympozjum naukowe, poczym plantatora
rzucili na glebę, ostrą paprykę przecięli wzdłużnie, oraz siłą fizyczną w
kiszce stolcowej umieścili. Dupę rozrywało, bolało niemożebnie przy sraniu a
został kapitalistą z powodu zmiany ustroju. To są koszty transformacji,
przekonywali politycy. Uwierzył argumentom, ale jak żyć z papryką w dupie.
Wobec tego politycznie wystąpił i zapytał Premiera – Kak żywiot job waszu mać.
Jako patriota pytanie zadał w języku ojczystym. Jednak!
A ja pytam ; - Jak żyć bez
pomidorów malinowych Wujka Staszka? Jak żyć bez truskawek Wujka Staszka? Jak
żyć bez malin Wujka Staszka? Jak żyć bez
prawd generalnych i poczucia humoru Wujka Staszka? Jak bez Staszka? Kto mi odpowie? No, kurwa kto? Pytam
kategorycznie. Tylko kompetentnie i to szybko. Mam mało czasu.
Powstanie porzekadła z męskim
nabiałem w tle.
Chłop ze ściany wschodniej,
mimo wszystko, postanowił powiększyć
swoje klejnoty. Przywiązał do przyrodzenia używane końskie podkowy, w
liczbie sztuk cztery. Przymocowywał je pod lustrem wody, rzemieniem z końskiego
bata. Pełna konspiracja w gaciach. Zadowolony wyszedł z bajora. Rzemień wysechł
i wieśniak nie mógł rozplątać zaciśniętego na czuja, węzła. Jego niegdyś, mało
przeciętny zaganiacz, umknął jak spłoszony ptaszek, gdzieś pod wyleniałą
strzechę. Moszna dyndała zaś na wysokości kolan. Niewinne dziecko krzyknęło, - „ale
jaja”. Okrzyk powtarzany przez polityków,
a nawet elitarne damy,
zbanalizował się, nie przymierzając jak słoneczniki Van Gogha. Ilościowe
nadużycie, estetycznych zjawisk
i rozkosznych przeżyć, nawet
powszechnie akceptowanych, nie przynosi pozytywnych rezultatów. Tak jest na
przykład z onanizmem. Katechetka twierdziła, że to ciężki grzech skutkujący
wyniszczeniem grzbietowym??? Młodzieniaszki poczuły się zagrożone. Postanowili
porzucić fantasmagorie seksualne, godząc się nawet na grzech śmiertelny,
przechodząc jak najszybciej, do kopulacji w realu.
Ksiądz na lekcji religii, już
w gimnazjum, dawał przykład jakiegoś chłopca, który umierał w chlewie
opuszczony przez najbliższych, w towarzystwie zwierząt hodowlanych, w
chłopskiej zagrodzie, w gnoju i znoju. Powiało grozą. Ale, co tam.
Staszku, komputer to jest
fascynująca sprawa. Mateuszek podłączył go do Internetu i mogę rozmawiać…gówno
tam będę rozmawiać, ale fakt, że mogę nawet z Alaską, jest dla mnie miarą
słuszności obalenia komunizmu w ZSRR, mimo przodujących tam odkryć naukowych.
Związek Radziecki przoduje, - Zabierając głos w jakiejkolwiek sprawie nasz
przyjaciel z Uniwersytetu poznańskiego Geniu B. historyk, niczym Marek Porcjusz
Katon, wypracował w innych czasach inną, nie mniej pokojową, frazę.
Nikt nie może zaprzeczyć, że
właśnie tam wynaleziono dupę. Mówi się powszechnie; - dupo Wołowa, a także
schody, - klatka Schodowa. Radio to nie Marconi, tylko Popow, a parowóz to
chłopi na Uralu. Urodzony w kurnej chacie na Ukrainie największy teoretyk
teorii samorództwa, Trofim Łysenko, krzyżował wszystko, co partyjne sumienie
przewidywało dla dobra narodu. Tak pędził z tym krzyżowaniem aż zapętlił własne
nogi i nie mógł się odeszczać. Ziemia okazała się dla tego intelektualisty nie
lekka. Gdyby się domyślił, że ma prostatę to mógłby się skrzyżować ze słoniem
albo hipopotamem. One to maja gruczoły krokowe! Nawet gdyby przeżył, to zapewne
nadal nie mógłby być pochowany na cmentarzu Nowodziewiczym obok Chruszczowi i
Wołoszywowa. Czuwa nad tym szkoła
rosyjskiej genetyki, z cieniem zamordowanego w Łagrze Nikołaja Wawiłowa.
Mnogo tych uczonych, deska
Klozetowa, sowa Pójdźka, waga Waginy, kalesony, Kolesowa, który przechowywał w
nich przed caratem słynny nóż Kolesowa. Coś tak jakoś?. Ale nie jestem zbyt
pewny. Zresztą pierdolę tych uczonych, nie w sensie dosłownym, ale używam tego wulgaryzmu w formie metafory
lingwistycznej.
Natomiast kilku letni okres
oczekiwania na telefon graniczy z trudną
a jednak absurdalną prawdą.
Pięć lat czekałem na telefon, który jako woj. Konserwatorowi należał się z
urzędu. Założyli telefon towarzyski z adwokatem bo nie było wolnej linii. Co za
horror, ale przynajmniej zwracali się do mnie, - Panie mecenasie. Po kilku
moich prawnych wykładniach mecenas płakał i prosił abym udawał niemowę. Na
kolanach wybłagał pocztowców, wspomógł żebractwo żywą gotówką i mnie odcięli.
Wreszcie koleś z Gniezna ważny naczelnik wyraził żal, że tak późno się do niego
zgłosiłem. Postawił dwie wódki, ja uregulowałem, a technicy w tym czasie
założyli mi telefon podobny do małej szubienicy, działający raczej regularnie.
Teras na kolanach trzymam
płaską klawiaturę, jestem podłączony do Internetu, rozmowę z Tobą z komórki,
mam możliwość przez pendriwa połączyć z tabletem multimedialnym, mogę meilować,
googlować, esemesować, a nawet na laptopie usadzić koleżankę
i odbyć z nią ciekawą przygodę. Wstyd w tym
wieku mieć takie arcy katolickie, w sensie grzeszne, myśli. Ale to nie wynik
sklerozy! Ani demencja. Po prostu okruchy pamięci.
Kochany Staszku, znam to
tylko ze słyszenia. Moje wnuczęta albo maja komórkę przy uchu albo gadają do
ekranu i coś zapisują. Słyszałem, że zostało powite niemowlę z kometką przy
uchu. Ja napisałem „z komórką”, przysięgam.
Wiesz, że jestem zdolny i
inteligentny, to i podsłuchiwać potrafię. Stasiu, jeszcze muszę Ciebie
poinformować, że ten komputer to mądra bestia. Gdy popełnisz błąd to podkreśli
na czerwono i będzie czekał aż poprawisz. Dlatego analfabeci mogą pisać,
bezbłędne ortograficznie, książki.
Tak myślę - jaki
na przykład, do przytoczonego przykładu dać przykład? - aby był przystępny i
miły. O już mam! Coś co Ciebie w życiu mogło spotkać.
Jesteś zakochany i jeszcze
stale jesteś pod jej fizycznym urokiem,
a ona mówi; - pocałuj mnie w
dupeczkę. Gdy napiszesz dupeczke komputer podkreśli tę dupeczke na czerwono.
Wtedy wyklinasz „e” i wpisujesz „ę”. I tutaj komputer zaklepuję tę, jakże
pozytywną w samej rzeczy koncepcję.
Ale chwilami komputer jest
tak mądry, że aż głupi. Poprawia twoją romantyczną subtelną myśl na pospolitą,
przyziemną relację. Kiedyś wykasował w całym tekście Bożenkę na Bożenę
pozbawiając w korespondencji ciepła. Nie chciałem werbalizować mojego
autentycznego głębokiego uczucia, aby sobie nie pomyślała.
Może być jednak jeszcze mniej
delikatna ingerencja.
Gdyby Paweł napisał wzdycham
do Pawłonóżki, poprawił by go na zdycham. Mnie - obsrywam politykę poprawił na
obsrałem, co nie jest zgodne z czasem. Obsrywam to jest czas ciągły. Obsrałem,
to czas przeszły dokonany. Gdybyś Ty Staszku napisał, że nie oddasz piędzi
ziemi z Twojej działki, - poprawka - pięści. Od kobiety Pawełkowi się obrywa, a
nie, że kobieta mu urywa, Albo; - Paweł, co jest dla tego estety emocjonalnego
zrozumiałe, nie chodzi na spacer z kaszalotem tylko, według komputera, z
kaszlem. Co za dramatyczne, szpitalno-medyczne zniekształcenie sensu? Paweł!
Jaki kaszel?
Ale oto i przykład na
zagubienie, albo bezradność komputera.
Na ważnym stanowisku, w
zarzyganej mieścinie, pracował w aparacie towarzysz Hój [kurwa, nie poprawiaj na zbój, ma być huj]. W
sprawozdaniach z posiedzeń egzekutywy pisano Chój, [skurczybyk, poprawił mi na
chód, błagam, zostaw bo Staszek pomyśli, że to ja zwariowałem] przez „cecha”.
Życzliwy przyjaciel począł prowokacyjnie ubolewać nad nieżyczliwym sekretarzem
podstawowej komórki partyjnej, dopuszczającego w wizji, zmianę godności
skromnego Hója., ale on tylko zamachał rękami i oznajmił, - chód [pierdolony,
znowu poprawił, ale się domyślisz jak miało być] mu w dupę. W tej mało
taktownej, reakcji fonia i tak pozostała.
Nie należy jednak lekceważyć
żadnej głoski. Staszku, oto drastyczny przykład, że się tak naukowo wyrażę, -
In loco [głowy bym nie dał].
Do Izby Adwokackiej w
Zielonej Górze weszła panienka i oznajmiła, - Ja do pana mecenasa Hoja. Wtedy
podszedł do niej wytworny pan papuga i przedstawił się, - To mnie pani pożąda.
Jestem Kotas.
Niby zwyczajne
nieporozumienie. Jednak zaciążyło na życiu emocjonalnym panienki na długi okres
czasu. Nie mogła dopełnić orgazmu. Gdy już prawie dochodziła przypominała sobie
tego Hoja na którego nakładał się Kotas. To ja wytrącało do tego stopnia z
gimnastyki seksualnej, że pozostawała bez szczytowej satysfakcji erotycznej.
Dopiero terapeuta z hipnozą, zrobił jej kilka seansów i powrócił sens życia,
likwidując za każdym razem, coraz węższe pasemko pamięci.
Staszku, - jak się
czuję? Odpowiadam. - Bywało lepiej.
Poważnie: - nagłe występujące
zawroty głowy
-
niepewny chód
- zaburzenia widzenia
- zwłaszcza jak występuje w jednym oku
- niemożność utrzymania równowagi
Drogi Staszku, wypisałem
objawy ostrzegawcze udaru mózgu. Wszystko to posiadam.
Pozdrowienia dla rodziny i
Twoich przyjaciół, gdyż Twoi wrogowie są także moimi.
„Co się nażyłam…”
Fragmenty wiersza Agnieszki
Osieckiej
…
Co się nażyłem, to się nażyłem
co się napiłem, to się napiłem
co wymarzyłem to moje!…
co pogubiłem, to pogubiłem
a co znalazłem to moje!
Co przegapiłem, to przegapiłem
a co zrobiłem, to moje!...
Myśmy żyli jak na wietrze,
Myśmy żyli niezbyt grzecznie,
Myśmy żyli niebezpiecznie,
ale jak!...
co nawarzyłem, to nawarzyłem,
co naprawiłem, to moje!
Co zapłaciłem, to zapłaciłem,
Co przebaczyłem, to przebaczyłem,
A co pamiętam – to moje
Drogi Staszku, Czytając listy
Osieckiej do Bakuły i odwrotnie, sięgnąłem po poezję Osieckiej. Nagle zostałem
oczarowany i pełen zachwytu. Nawet się nie posądzałem o taki stan ducha. Co
starość robi za niespodzianki? Postanowiłem się z Tobą podzielić wyborem
ważnych dla mnie wyjątków ze znacznie obszerniejszych wierszy. Aktualność
zawartych w nich treści odnoszących się do mojego życia, pozostawiam Tobie. Tak
uniwersalnie opisać ludzką egzystencję, może tylko ktoś dotknięty łaską Boga.
Pozdrawiam
Ciebie serdecznie.