sobota, 15 czerwca 2013

List do Pani Zosi K. pracującej jako wolontariuszka w Zielonogórskim Hospicjum



Wielce szanowna Pani Zosieńko

Jesteśmy już prawie miesiąc w Poznaniu. Córka stworzyła nam dobre warunki. Bożenka ma własne łóżko na pilota. Ja natomiast dosyć twardy tapczan. Stworzono mi także prawie biuro. Mam wszystko, co potrzeba do pisania i drukowania listu do Pani, Droga Kochana Pani Zosieńko. Jestem ciałem w Poznaniu, ale pamięcią i duszą nadal w Zielonej Górze. Jakie to silne uczucie, może poświadczyć taki fakt:
- Pogodę oglądam tylko w odniesieniu do mojego miasta. 28 05 najcieplej było w Zielonej. Oglądam i krzyczę do córki,
-  Lilusiu, zobacz, że u was jutro chłodniej jak u nas!
Potem udałem, że to tylko żart, ale naprawdę to zupełnie byłem pewny, że jestem nadal w Zielonej Górze, do której tęsknię, mimo aklimatyzacji branej na rozum. Niestety nie ma alternatywy.
Żyję cały czas z objawami ostrzegawczymi udaru mózgu:
1. - Chwilami mówię niewyraźnie, szczególnie przez telefon, gdy bardzo się staram precyzyjnie wyrazić swoją myśl. Krępuję się z tego powodu. Tylko Pani się przyznaję do tej słabości.
2. - Odczuwam wyraźne osłabienie lewej nogi, cały czas towarzyszy mrowienie i drętwienie, ale już bez bólu, co było dawniej.
3. - Zaburzenia widzenia w jednym oku, ale wiem, że to także rodząca się zaćma. W tej sprawie byłem u okulistki z próbą zamówienia okularów, ale dobrała tylko nowe szkła i zaleciła poczekać na postęp.
4. -  Występujące zawroty głowy, często bardzo silne.
5. -   Niepewny chód oraz trudności z utrzymaniem równowagi.
6. -  Niemożność chwilami utrzymania równowagi.

 Ja już w Zielonej Górze mówiłem do przyjaciół, - poczekajcie aż uchwycę pion.
Pani Zosieńko, jestem pogodny i ani mi w głowie zamartwiać się z tego powodu. Piszę dosyć dokładnie, bo cenię Pani kompetencje i żywię wielki szacunek do Pani wrażliwego serca.

Pani Zosieńko musze Pani donieść, że jesteśmy wszyscy zaskoczeni dobrym samopoczuciem Bożenki. Ma apetyt dobrze się czuje w nowym otoczeniu i znalazła sobie zajęcie. Otwiera szafy z lustrem w środku, ustawia do lustrzanych drzwi i ma trzy kobiety do rozmowy. W zależności od kąta lustra, bardziej lub mniej z profilu a sama jest en face. Potrafi długo z tymi kobietami rozmawiać, uprzejmie, przyjaźnie, coś objaśniać, a nawet wszczynać kłótnie i się obrażać. Mam wrażenie, że jest zadowolona. Ta choroba czyni Ją bezproblemową. To wielkie szczęście, ale dla mnie dramat. Teraz robię przerwę. Jutro będę pisał dalszy ciąg naszej banicji.
Przerwałem o godz. 2, 30 bo wychodziłem z Bożenką, potem już nie miałem siły powrócić do pisania. Po jakimś czasie opuszcza mnie uwaga i muszę się bardzo skupić, aby nie robić błędów. Teraz jest godz. 23. Bożenusia śpiewa i rozmawia. Tak będzie z pół godziny. Potem wychodzi i chętnie maszeruje, ale nie mogę na to pozwalać, gdyż poczyna chować różne przedmioty, małe i duże. Dzisiaj odnaleziono w łóżku Bożenki torebkę Magdusi. Dziwne, ale nikt nie zwrócił uwagi, kiedy to zrobiła. Cały czas próbuje coś przechować w dłoni. Wpadliśmy na pomysł, aby jakiś gadżet stale nosiła w zaciśniętej pięści. I jakoś to zdaje egzamin. Uprzednio niczego nie chciała pokazać, ani oddać. Teraz pozwoli sobie wyjąć z dłoni, z tym, że po myciu, na przykład rąk, natychmiast oddajemy. To są takie drobne wynalazki na Alzheimera. Całe szczęście, że Bożenka nie gustuje w niemieckich militariach, na przykład w granatach.

Cały czas przebywamy w pokoju oddanym do naszej dyspozycji. Jeszcze nie byliśmy, jak to się mówi, na mieście. Lilka proponuje abyśmy pojechali do Kamińska. [Od rana do wieczora]. Jak na razie przeciwko planom wystąpiła pogoda. Dzisiaj i wczoraj padało w  Poznaniu i Zielonej Górze. Tylko z meteorologią jest jak z politykami. Nie sposób wierzyć. Wicher „dmie kędy chce”. Politycy „dmą” frazesy i kłamstwa, aby pozyskać ciemny naród, czyli elektorat.
Jezus Maria, odebrało mi rozum i zapędziłem się w politykę. Pani Zosieńko, proszę wybaczyć to chwilowe zaćmienie.
Kończę, aby ponownie nie przepraszać. Aha, córka planuje wyjazd do Zielonej. Oczywiście, że powiadomię wcześniej abyśmy się mogli spotkać, a ja się nacieszyć, jak Pani Zosieńka mówi, pogaduchą.

Do zobaczenia. Życie to walka z nadzieją w tle.
                                                                  Jan Muszyński



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz