Wielce szanowna Pani Zosieńko
Jesteśmy już prawie miesiąc w
Poznaniu. Córka stworzyła nam dobre warunki. Bożenka ma własne łóżko na pilota.
Ja natomiast dosyć twardy tapczan. Stworzono mi także prawie biuro. Mam wszystko,
co potrzeba do pisania i drukowania listu do Pani, Droga Kochana Pani Zosieńko.
Jestem ciałem w Poznaniu, ale pamięcią i duszą nadal w Zielonej Górze. Jakie to
silne uczucie, może poświadczyć taki fakt:
- Pogodę oglądam tylko w
odniesieniu do mojego miasta. 28 05 najcieplej było w Zielonej. Oglądam i
krzyczę do córki,
- Lilusiu, zobacz, że u was jutro chłodniej jak
u nas!
Potem udałem, że to tylko
żart, ale naprawdę to zupełnie byłem pewny, że jestem nadal w Zielonej Górze,
do której tęsknię, mimo aklimatyzacji branej na rozum. Niestety nie ma
alternatywy.
Żyję cały czas z objawami
ostrzegawczymi udaru mózgu:
1. - Chwilami mówię
niewyraźnie, szczególnie przez telefon, gdy bardzo się staram precyzyjnie
wyrazić swoją myśl. Krępuję się z tego powodu. Tylko Pani się przyznaję do tej
słabości.
2. - Odczuwam wyraźne
osłabienie lewej nogi, cały czas towarzyszy mrowienie i drętwienie, ale już bez
bólu, co było dawniej.
3. - Zaburzenia widzenia w
jednym oku, ale wiem, że to także rodząca się zaćma. W tej sprawie byłem u
okulistki z próbą zamówienia okularów, ale dobrała tylko nowe szkła i zaleciła
poczekać na postęp.
4. - Występujące zawroty głowy, często bardzo
silne.
5. - Niepewny chód oraz trudności z utrzymaniem
równowagi.
6. - Niemożność chwilami utrzymania równowagi.
Ja już w Zielonej Górze mówiłem do przyjaciół,
- poczekajcie aż uchwycę pion.
Pani Zosieńko, jestem pogodny
i ani mi w głowie zamartwiać się z tego powodu. Piszę dosyć dokładnie, bo cenię
Pani kompetencje i żywię wielki szacunek do Pani wrażliwego serca.
Pani Zosieńko musze Pani
donieść, że jesteśmy wszyscy zaskoczeni dobrym samopoczuciem Bożenki. Ma apetyt
dobrze się czuje w nowym otoczeniu i znalazła sobie zajęcie. Otwiera szafy z
lustrem w środku, ustawia do lustrzanych drzwi i ma trzy kobiety do rozmowy. W
zależności od kąta lustra, bardziej lub mniej z profilu a sama jest en face.
Potrafi długo z tymi kobietami rozmawiać, uprzejmie, przyjaźnie, coś objaśniać,
a nawet wszczynać kłótnie i się obrażać. Mam wrażenie, że jest zadowolona. Ta
choroba czyni Ją bezproblemową. To wielkie szczęście, ale dla mnie dramat.
Teraz robię przerwę. Jutro będę pisał dalszy ciąg naszej banicji.
Przerwałem o godz. 2, 30 bo
wychodziłem z Bożenką, potem już nie miałem siły powrócić do pisania. Po jakimś
czasie opuszcza mnie uwaga i muszę się bardzo skupić, aby nie robić błędów.
Teraz jest godz. 23. Bożenusia śpiewa i rozmawia. Tak będzie z pół godziny.
Potem wychodzi i chętnie maszeruje, ale nie mogę na to pozwalać, gdyż poczyna
chować różne przedmioty, małe i duże. Dzisiaj odnaleziono w łóżku Bożenki
torebkę Magdusi. Dziwne, ale nikt nie zwrócił uwagi, kiedy to zrobiła. Cały
czas próbuje coś przechować w dłoni. Wpadliśmy na pomysł, aby jakiś gadżet
stale nosiła w zaciśniętej pięści. I jakoś to zdaje egzamin. Uprzednio niczego
nie chciała pokazać, ani oddać. Teraz pozwoli sobie wyjąć z dłoni, z tym, że po
myciu, na przykład rąk, natychmiast oddajemy. To są takie drobne wynalazki na
Alzheimera. Całe szczęście, że Bożenka nie gustuje w niemieckich militariach,
na przykład w granatach.
Cały czas przebywamy w pokoju
oddanym do naszej dyspozycji. Jeszcze nie byliśmy, jak to się mówi, na mieście.
Lilka proponuje abyśmy pojechali do Kamińska. [Od rana do wieczora]. Jak na
razie przeciwko planom wystąpiła pogoda. Dzisiaj i wczoraj padało w Poznaniu i Zielonej Górze. Tylko z
meteorologią jest jak z politykami. Nie sposób wierzyć. Wicher „dmie kędy
chce”. Politycy „dmą” frazesy i kłamstwa, aby pozyskać ciemny naród, czyli
elektorat.
Jezus Maria, odebrało mi
rozum i zapędziłem się w politykę. Pani Zosieńko, proszę wybaczyć to chwilowe
zaćmienie.
Kończę, aby ponownie nie
przepraszać. Aha, córka planuje wyjazd do Zielonej. Oczywiście, że powiadomię
wcześniej abyśmy się mogli spotkać, a ja się nacieszyć, jak Pani Zosieńka mówi,
pogaduchą.
Do
zobaczenia. Życie to walka z nadzieją w tle.
Jan Muszyński
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz