piątek, 3 maja 2013

Wielce Szanowny Drogi Kochany Tomku


Dzisiaj otrzymałem twoje dzieło, z całą odpowiedzialnością używam tego określenia na książkę, która jest obrazem duchowego życiorysu człowieka kultury.
Tomku, oczywiście, że tylko do niej zajrzałem i natychmiast się zaczytałem. Aby jednak coś sensownego napisać trzeba być takim gigantem jak Ty. Twoje szerokie zainteresowania, właściwie, co ja piszę, Twoje życie realizowane pod takim szerokim niebem wymaga znacznie szerszego horyzontu aniżeli tego, czym ja mogę dysponować. Nie piszę tego w poczuciu fałszywej skromności a jedynie zdając sobie sprawę z mojej niewiedzy wśród tych rozległych obszarów, po których Ty się poruszasz. Muszę przyznać uczciwie, że najpierw pojawiło się zadziwienie nad rozległością tematyki a potem pytanie, kto byłby w stanie i jakim pojemnym esejem podjąć kompetentną próbę oceny pracy obejmującej Twój Tomku, wszechstronny talent. Zrozumienie rzeczy Twojego świata, opisanego w sposób nowatorski, zarówno pod względem formy, układu i treści, przekraczają możliwości percepcji prowincjonalnych czytelników. Co tutaj dużo mówić, trzeba naprawdę wielkiej wielokierunkowej i w dodatku specjalistycznej wiedzy. Nie wystarczą nawet najbardziej pilnie odsiedziane akademickie wykłady.
Tomku, jestem już starym człowiekiem, zawróciłem z drogi cmentarnej, nie stać mnie już na płaskie kłamstwa, tym bardziej, że życie nas wpisało we wspólny pod względem egzystencjalnym los. Mogę jedynie wyrazić podziw i podziękować Tobie za taki wspaniały przykład woli życia w twórczej pracy. Największym darem jest doznawanie piękna w świecie pełnym bólu i złego losu. Ty pokazałeś, że jest to dar, którym dysponujesz.

Teraz, co u mnie. Stan Bożenki toczy się według scenariusza zapisanego w podręcznikach medycyny. Na razie z tej choroby nie ma wyjścia. Jestem wszystkim w domu. Dramatyzm polega na tym, ze nadzór musi być stale modyfikowany. Nigdy nie wiadomo co Bożenka schowa, co aktualnie zje, o której zaśnie, kiedy wstanie, czy noc zamieni w dzień. Jestem jedynym człowiekiem, którego poznaje i któremu ufa. Na razie nie martwię się na zapas jak to długo potrwa. Teraz jest noc, mam więc czas dla siebie. Z wielką radością piszę ten list Tomeczku do Halinki i do Ciebie. Twoje koperty są nawet dziełkami graficznej sztuki, listonosze nawet się zachwycają. Tomku ja piszę na komputerze gdyż drętwieją mi po chemioterapii palce i po kilku zdaniach już nie mogę wyraźnie i to w sensie dosłownym, pisać. Cholernie mi się podoba, kiedy piszesz, że nowotwór nie ma u Ciebie żadnych szans. Boże Ty mój, gdybym ja mógł z taka wiarą to samo powiedzieć. Jedynie, czego jestem pewny i co odczuwam z wdzięcznością to przekonanie, że Bóg dał mi szansę abym mógł się opiekować Bożeną. Na razie nie potrzebuję żadnej pomocy i tak długo jak będę się czołgał tak długo będziemy razem.
Pozdrowienia dla Halinki, Do zobaczenia Tomeczku. Jeżdżę samochodem z Bożenką po zakupy. Ponieważ znacie nasz stan nie ma potrzeby się krępować. Może jeszcze pogadamy w Waszej posiadłości.     
                                   Serdecznie Was pozdrawiam

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz