Dzisiaj otrzymałem twoje dzieło, z całą odpowiedzialnością używam tego określenia na książkę, która jest obrazem duchowego życiorysu człowieka kultury.
Tomku,
oczywiście, że tylko do niej zajrzałem i natychmiast się zaczytałem. Aby jednak
coś sensownego napisać trzeba być takim gigantem jak Ty. Twoje szerokie
zainteresowania, właściwie, co ja piszę, Twoje życie realizowane pod takim
szerokim niebem wymaga znacznie szerszego horyzontu aniżeli tego, czym ja mogę
dysponować. Nie piszę tego w poczuciu fałszywej skromności a jedynie zdając
sobie sprawę z mojej niewiedzy wśród tych rozległych obszarów, po których Ty
się poruszasz. Muszę przyznać uczciwie, że najpierw pojawiło się zadziwienie
nad rozległością tematyki a potem pytanie, kto byłby w stanie i jakim pojemnym esejem
podjąć kompetentną próbę oceny pracy obejmującej Twój Tomku, wszechstronny talent.
Zrozumienie rzeczy Twojego świata, opisanego w sposób nowatorski, zarówno pod
względem formy, układu i treści, przekraczają możliwości percepcji
prowincjonalnych czytelników. Co tutaj dużo mówić, trzeba naprawdę wielkiej
wielokierunkowej i w dodatku specjalistycznej wiedzy. Nie wystarczą nawet
najbardziej pilnie odsiedziane akademickie wykłady.
Tomku,
jestem już starym człowiekiem, zawróciłem z drogi cmentarnej, nie stać mnie już
na płaskie kłamstwa, tym bardziej, że życie nas wpisało we wspólny pod względem
egzystencjalnym los. Mogę jedynie wyrazić podziw i podziękować Tobie za taki
wspaniały przykład woli życia w twórczej pracy. Największym darem jest
doznawanie piękna w świecie pełnym bólu i złego losu. Ty pokazałeś, że jest to dar,
którym dysponujesz.
Teraz,
co u mnie. Stan Bożenki toczy się według scenariusza zapisanego w podręcznikach
medycyny. Na razie z tej choroby nie ma wyjścia. Jestem wszystkim w domu.
Dramatyzm polega na tym, ze nadzór musi być stale modyfikowany. Nigdy nie
wiadomo co Bożenka schowa, co aktualnie zje, o której zaśnie, kiedy wstanie,
czy noc zamieni w dzień. Jestem jedynym człowiekiem, którego poznaje i któremu
ufa. Na razie nie martwię się na zapas jak to długo potrwa. Teraz jest noc, mam
więc czas dla siebie. Z wielką radością piszę ten list Tomeczku do Halinki i do
Ciebie. Twoje koperty są nawet dziełkami graficznej sztuki, listonosze nawet
się zachwycają. Tomku ja piszę na komputerze gdyż drętwieją mi po chemioterapii
palce i po kilku zdaniach już nie mogę wyraźnie i to w sensie dosłownym, pisać.
Cholernie mi się podoba, kiedy piszesz, że nowotwór nie ma u Ciebie żadnych
szans. Boże Ty mój, gdybym ja mógł z taka wiarą to samo powiedzieć. Jedynie,
czego jestem pewny i co odczuwam z wdzięcznością to przekonanie, że Bóg dał mi
szansę abym mógł się opiekować Bożeną. Na razie nie potrzebuję żadnej pomocy i
tak długo jak będę się czołgał tak długo będziemy razem.
Pozdrowienia
dla Halinki, Do zobaczenia Tomeczku. Jeżdżę samochodem z Bożenką po zakupy.
Ponieważ znacie nasz stan nie ma potrzeby się krępować. Może jeszcze pogadamy w
Waszej posiadłości.
Serdecznie
Was pozdrawiam
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz