sobota, 5 stycznia 2013

Ratuszowa z Klemem w tle





Data: 30 maja 1960
Wtedy Klem nie miał stałego stolika w Ratuszowej, ale był tam częstym gościem. Przez przelotową sień, od strony kościoła św. Jadwigi, doszliśmy do rynku. Mimo niebieskich mundurów dotarliśmy do drzwi zamkniętego lokalu. Klem nie tyle zapukał, ile załomotał i szatniarz natychmiast nas wpuścił. Było pusto. Z szatni, przeszliśmy do dużej sali, potem na prawo do mniejszej. Wybraliśmy stolik pod oknem. Mieliśmy dobry widok na obszerny fragment ulicy Mariackiej. Duże okno było podzielone stolarką okienną na mniejsze kwatery i w nich odbijały się kadry żywego dokumentu, bez cenzury.
W kierunku kościoła napierała grupa milicjantów. Po chwili dał się słyszeć bojowy okrzyk i cała szerokość wąskiej uliczki zmieniła kolor na szarość tłumu uzbrojonego w kostkę brukową, miotaną w kierunku ratusza. Potem znowu kolor niebieski i monochromatyczny obrońców własności Kościoła. Raz milicja raz cywile. Klem był nie tyle przerażony ile zadziwiony. To nie abstrakcja a konkretny realizm socjalistyczny. Zaczęły nas piec oczy. Spłakaliśmy się i usmarkali do pasa. Jezu Maria, to gaz łzawiący.

Data: 25 stycznia 1980
Klem prowadził zapiski, taką codzienną kronikę. Dlatego istnieje możliwość rekonstrukcji ostatnich godzin Jego drogi ku śmierci.
„…25 bez zmian, Polan, zakupy, Ratuszowa, pracownia malowanie, [to jako plan, niestety nie zrealizowany].
Zakupy: - to woda kolońska, maszynka do golenia, Trybuna Ludu i Gazeta Lubuska. O godz. 8 był w Muzeum u syna Armada. Wypił pół czarnej, na prośbę syna, mimo, że kawy nie znosił. Około 10 wyszedł do Ratuszowej. Był tam do godz. [około] 11,45. o godz. 12, 30 do pracowni pojechał Armad z planszą do wystawy „Barwy Kraju”. Armad był komisarzem wystawy, ojciec obiecał pomoc w rozrysowaniu liternictwa. Pod domem podeszła żona dozorcy. „Pana ojciec się zabił, zabrało go pogotowie”. Klem z półpiętra runął głową w dół. Po badaniach w izbie przyjęć został przewieziony na Oddział Intensywnej Terapii. Mimo wysiłków wielu specjalistów do 27 stycznia 1980 nie odzyskał przytomności i o godz. 11,15 tego dnia uznano Klema za zmarłego.

Ratuszowa to nie był jedyny lokal Klema. Była jeszcze Paloma, dosyć oficjalna oraz Widok, z WC w postaci wysmołowanego kanału, z napisem „kabina 1 złoty, ściana 50 groszy”.
Stolik w Ratuszowej [ w narożniku po lewej stronie, w pierwszej sali] stał się Jego częścią, gdy już nie pracował na etacie. Dzień zaczynał od sporządzenia planu zajęć i czytania gazet. [Mój Boże, jakie to były gazety, teraz dopiero Klem mógłby się naczytać].
Klem siadywał zawsze plecami do ściany, [aby, nikt mnie nie zaatakował od tyłu]. Miał wgląd na całość a nade wszystko na wchodzących. Tych zaakceptowanych przywoływał do swojego stolika. Często byli to koledzy architekci i aktorzy. Najczęściej jednak Klem był sam, chociaż zdarzało się, że rozbawiony stolik Klema decydował o atmosferze w całym lokalu.  

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz