Zielona Góra 29.III.2007.
Halinko i Witku. To jest list
sprawozdanie z nieudanego życiorysu, także troszkę refleksji nad kiepskim
życiem erotycznym, a generalnie pisany do Przyjaciół z poczuciem humoru.
Wieczorem biorę pastylki na
sen [tylko wydawane na receptę]. I nie muszą być one najlepsze gdyż zamiast utulić
mnie w objęciach Morfeusza, nie przymierzając jak jakiegoś pedała, przeciągają
mnie przez smugę zwątpienia, co prawda nie zbyt długo trwającą, ale dosyć
pesymistyczną. Teraz przez trzy miesiące mam wzmocnić się w domu. Zielona Góra mało
sprzyjała mi w tym właśnie zadaniu. Wynika to z mojej tendencji do hulaszczego
trybu życia i niepohamowanej twórczej woli gwałcenia niektórych przykazań
Dekalogu. Złe prowadzenie, oprócz nadużywania napojów wyskokowych, wyrażało się
ponadto wchodzeniem w konflikt z nakazem: „Nie będziesz pożądał żony bliźniego
twego ani żadnej rzeczy, która jego jest”, niestety nie stało się moim
kategorycznym imperatywem. A nawet wręcz przeciwnie. Gdybym był tak przystojny
jak Ty, Wituś zapewne na tym żywotnym odcinku ludzkiego losu miałbym
znaczniejsze osiągnięcia a i dziewczyny
miały by bardziej gładką urodę i mniej nachalne parcie na wywiązywanie się z
przyrzeczeń wypowiadanych w uniesieniu.
„Kochasz? Kocham. Ożenisz się? Nie. To złaź.
Niestety jestem już
ostatecznie totalnym eunuchem i jedynie smutne wspomnienie pozostało w formie
żalu, że tak mało użyłem z tego kosmicznego porządku świata.
Teraz rano wstaję, pełznę do
łazienki wzmocniony „Pasem Pani Teresy”, i myję się cały czas obawiając się,
aby mi szwy nie popuściły. Brzuch mam pokrojony koncertowo i tylko nut brakuje na tej pięciolinii.
A ponieważ, nie dowidzę, nie dosłyszę, nie dowącham, nic mi nie smakuje. A do
tego jeszcze cierpną mi stopy i ta cholerna szósta chemia uczyniła ze mnie
kompletnego Cyrankiewicza w zakresie owłosienia. Świecący czerep i odstające
uszy. Nawet do lustra chodzę tyłem, aby ratować resztki poczucia estetycznego.
Ten list do Was piszę abyście
wiedzieli, że nawet w okresie mojego Holokaustu zachowuje wolę życia i właśnie
zastanawiam się czy potrafię zrobić jutro żurek, na który nagle dostałem
apetytu.
Pozdrawiam Waszą całą rodzinę
i melduję, że KOCHAM WAS Janek
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz