niedziela, 17 lutego 2013

PIASTOWIE W KRĘGU DWORU CESARSKIEGO KONSEKWENCJE HISTORYCZNE




  Zanim tekst ten ukaże się w druku Polska będzie już pełnoprawnym członkiem NATO*, a więc ponownie związana z Zachodem. Korzystając z frazeologii parlamentarnej możemy sformułować pogląd, że geopolityczna reorientacja części sceny politycznej wywodzącej się z rodu piastowskiego związanej z kulturą Zachodu dokonała się w czasach Władysława III Wygnańca, Bolesława Wysokiego, jego syna Henryka Brodatego i potomka tegoż, Henryka Pobożnego. Był to pomyślny czas dla średniowiecznej Europy... . Minęło ponad siedemset lat. Ponowny związek z Zachodem poparła w znakomitej większości reprezentacja polskiego narodu w Sejmie. Zaskakującym wyjątkiem było siedmiu/!/ posłów, których poglądy ogłoszono w  mediach jako demonstrację politycznej niepoczytalności. Te aktualne wydarzenia stały się pretekstem do przedstawienia niezwykle ciekawych, ale i skomplikowanych duchowych losów pogranicza w XII i XIII wieku.
W obszarze cywilizacyjnym ukształtowanym przez ten czas, najczęściej poza nie pomyślnymi dla Polski działaniami, przyszło nam żyć z losu historii.
 Przestrzeń kulturowa stworzona przez Niemców i Polaków staje się wspólną przestrzenią  europejską. U jej podstaw legły działania polityczne i duchowość religijna. One ukształtowały jako niezwykle istotne czynniki wartość tych obszarów, ich indywidualność wytyczoną przez sztukę, urbanistykę i architekturę – dobra kultury o znaczeniu ponadregionalnym. Andrzej Tomaszewski pisząc o dziedzictwie kulturowym zachodnich i północnych ziem Polski stwierdza :
„... Wielkie style artystyczne średniowiecznej Europy – romanizm i gotyk – głosiły sztukę uniwersalną, ponadnarodową i ponadpaństwową, będącą wspólną własnością chrześcijańskiego Zachodu. Wielkie ośrodki tej Sztuki : Włochy, Francja, Niemcy – wspólnie ją tworzyły. Ruchliwość panów fundatorów i ruchliwość artystów, przemierzających kontynent bez pasz portów i wiz sprzyjała jednolitości sztuki”.
Kultura dworska cesarza Fryderyka Barbarossy i jego żony Beatrix z Burgundii wywierała wpływ na tę część Europy, której fragmentem istotnym było lubuskie pogranicze.
Badania wokół dziedzictwa kulturowego na Ziemiach Zachodnich wiążą się z działalnością śląskiego Piastowicza Bolesława I Wysokiego. Z jego dramatem politycznym i doniosłą rolą w zagospodarowaniu tych obszarów. Był synem zwierzchniego Księcia Polski Władysława III  Wygnańca i Agnieszki. Matka pochodziła z cesarskiego rodu Cesarza Henryka IV co decydowało o stosunku do władców niemieckich.
Bolesław  w wieku 20 lat był już doświadczonym administratorem i dyplomatą, co potwierdził w trudnych debatach pokojowych jakie toczono w Kłodzku w 1137 r. Przyniosły one kres waśniom toczonym między Polską Krzywoustego a Czechami. Ojciec Bolesława, Władysław miał ambicje polityczne podtrzymywane przez żonę, która pragnęła zostać królową Polski. Zakrawa to wręcz na paradoks biorąc pod uwagę jej stosunek do Polski. „Chętnie otaczała się Niemcami, wśród nich szukała zawsze towarzystwa i do wszystkich posług używała wyłącznie swych rodaków. Polaków lekceważyła, wyrażała się o nich z pogardą, że „są niechlujni i zawżdy cuchną „. Nie podobały się Jej polskie obyczaje i mowa, polski strój, polskie potrawy. Zygmunt Boras przytacza także rzekome słowa jakie małżonka kierowała do udręczonego Wygnańca „Asaż ojciec twój Bolesław umierając nie ustanowił cię panem nad wszystkimi braćmi? Asaż tobie jako pierworodnemu nie powierzył rządów państwa i ostatnią wolą nie przekazał aby Cię we wszystkim słuchano... . Odbierz zagarnione przez braci twoich dzielnice a oszczędź sobie i dzieciom swoim niesławy”.
W takiej atmosferze wzrastał Bolesław Wysoki szukając metody i drogi do zjednoczenia senioratu, który w 1138 ustanowił Krzywousty mianując Jego ojca, najstarszego syna /seniora/ pryncepsem. Przypomnijmy jeszcze, że okres ten rozpoczyna w dziejach Polski długotrwały okres wojen, gdzie przelewa się bratobójcza krew. Odwrotną stroną medalu jest fakt, że podziały wyzwoliły energię, ambicję przewodzenia, która musiała być poparta siłą i możliwościami ekonomicznymi. Szukano więc możnych sprzymierzeńców.
Wiwisekcja duchownych związków ze sprzymierzeńcami dobieranymi zazwyczaj spektakularnie, jest mało możliwa. Brała się ta potrzeba nie tylko z powodu wypełnienia „woli ojców” lecz z ambicji zrealizowania własnej, podejmowanej wręcz z nadludzkim wysiłkiem polityki. Ojciec Bolesława Wysokiego, Książe senioralny wygnany z ojcowizny, dziedzicznej prowincji Śląska, został przygarnięty przez przyrodniego brata swojej żony Agnieszki na dworze Króla Konrada III.
Tak więc dzieje pogranicza zadecydowały, że jego dzieci wychowywały się na samym szczycie, dworze królewskim i później cesarskim. Zwłaszcza Bolesław Wysoki notowany jest w literaturze przedmiotu, jako wierny druh i kompan wojennych wypraw Fryderyka Barbarossy. Jest nawet taki opis jak podczas wypraw do Italii popisał się swoją odwagą wyzywając do pojedynku jakiegoś mediolańczyka, „męża niezwykle silnego i bitnego”. Bolesław zrzucił go z konia, posługując się kopią, dobił leżącego mieczem i zdarł z trupa bogatą zbroję. Cesarz udzielił mu nagany za narażenie życia i pochwały za zwycięstwo.
Interesy polityczne Bolesława związane były z Fryderykiem. Od Jego siły militarnej, dobrej woli i interesu ekonomicznego zależał, ewentualnie, nawet tron w Polsce a nie tylko powrót na Śląsk.
Wszystko zależało także od właściwych sojuszy, które zawierał ojciec Bolesława i on sam. Zapewne dlatego zrodziła się koncepcja aby losy swojego rodu związać z potężnym bawarczykiem,
Bertoldem von Andechs, księciem Chorwacji, Dalmacji i Meranu. Bolesław Wysoki mierzył też wysoko. To był ród, z którego dwie córki Bertolda były małżonkami królów. Decyzja ta pozwalała mieć nadzieję, rychłego powrotu na ojcowiznę „gdyż wolał umrzeć niż dłużej znosić nędzę wygnańca” wyjaśnia kronikarz z XIV wieku, Piotr z Byczyny. Bertold swoją córkę przeznaczył do zakonu. Było oczywiste, że w przyszłości na stanowisko przeoryszy. Jednak zmienił zdanie i wyraził zgodę na jej związek z jednym spadkobiercą Bolesława, Henrykiem.
Ta rola przypadła Henrykowi po śmierci trzech synów Bolesława. Istniała szansa, że przez silny Śląsk Jadwiga zasiądzie na tronie królewskim w Krakowie. Decyzja jednak ostateczna leżała w rękach Boga. Tak zdawały się mówić tamte czasy, gdyż wszystko, co na ziemi przenikała głęboka religijność, intensywna, wręcz mistyczna. Zaczął się proces uniezależnienia Śląska a nade wszystko wielki wpływ sprzymierzeńców na tworzenie ze wschodnich rubieży Rzeszy niemieckiej obszaru na jej wzór i podobieństwo. Wielką rolę odegrały zakony, męskie, żeńskie i rycerskie. Szczególną estymą obdarzał Bolesław zakon cystersów czego dowodem są nadania dla tego zakonu w Lubiążu. Na miejscu Kościoła katolickiego, który rzekomo miał około roku 1050 wznieść Kazimierz Odnowiciel, osadził zakonników i w roku 1175 nadał im „na wieczne czasy rozległe dobra ziemskie, zarówno w bezpośrednim sąsiedztwie świątyni, jak i w innych okolicach Śląska”.
Zygmunt Boras zaznacza, że jest to najstarszy dokument tego typu na Śląsku. Książę, który nakazał zatrudniać przy budowie tylko rzemieślników Niemców, osiedleńcom pracującym na roli niezależnie od narodowości, gwarantował wolność „zobowiązującą do pełnienia posług i składania opłat jedynie opatowi”.
Ewa Maleczyńska charakteryzując te czasy pisze, że „jest to zupełnie wyraźna zorganizowana inwazja gospodarcza duchowych feudałów niemieckich na Śląsku”.
Bolesław Wysoki tak uzasadniał swoją decyzję: „skutkiem szybkiego biegu czasu dni żywota ludzkiego przemijają jak cień i znikają jak dym, roztropną zatem jest rzeczą zaradzić zbawieniu duszy, której życie, jak wiemy trwa wiecznie”.
Przed śmiercią zobowiązał Henryka, aby miejsce w którym zejdzie z tego świata przekazać cystersom z Lubiąża. Zmarł w Leśnicy niedaleko Wrocławia w grudniu 1201 r. Syn wykonał wiernie testament ojca przekazując cały bogaty okręg we władanie Opata zapewniając ojcu zbawienie wieczne. Warto w tym miejscu zacytować, dla szerszej perspektywy Teresę Wąsowicz. „Kościół w Polsce średniowiecznej szeroko sobie przyswajał wpływy Europy łacińskiej, dziedziczącej kulturę śródziemnomorską. Pośrednikiem w jej przyswajaniu był kler, początkowo obcy, później z przewagą polską. Spośród biskupów wrocławskich wiemy o kilku, że pochodzili z Włoch, Belgii, Francji i Niemiec, a już od XI w. znajdujemy wśród nich Polaków. Kanonicy wrocławscy w XII i XIII w. są w znacznej mierze pochodzenia miejscowego, związani z możnymi rodzinami śląskimi”.
 
Henryk z Jadwigą zawarli ślub około 1188 r. Taki, więc ponad dziesięć lat mógł młody małżonek korzystać z rad ojca przyjmując nawet, że ślub miał miejsce w roku 1190. Małżonkowie z dworskim orszakiem wyjechali do Legnicy, Głogowa i być może do Krosna.
Zamki w Legnicy, Głogowie i Krośnie zawierają ślady działalności budowlanej z czasów gdy zamieszkiwali w nich Jadwiga i Henryk. Ulubionym miejscem pobytu Henryka był właśnie Głogów. Przyjmuje się, że ród Piastów zbudował potęgę Śląska. Autor niniejszego opracowania pisał w 1972 roku „Na podstawie najnowszych opracowań, jak również badań archeologicznych, nie w całości zresztą publikowanych, należy przyjąć, że szczególnego znaczenia nabrały grody od VIII do połowy X wieku na Środkowym Nadodrzu. Powstały one jako grody wielkie, gęsto zabudowane i osiągały do tysiąca mieszkańców. W większości były to grody plemienne Lubuszan powstałe nad brzegiem Odry. Już przed X w. tkwiły w tych grodach zalążki przyszłych miast /np.Głogów, Krosno Odrz.../. Głogów, Lubusz czy Krosno liczyły zapewne wtedy po więcej niż tysiąc mieszkańców. W tych miastach rzemieślnicy pojawili się w X i XI w. Do połowy XIII w. teren Środkowego Nadodrza w całości leżał w granicach Polski Piastowskiej. Zachodnie pogranicze przekraczało albo opierało się o Odrę”.
Powyższy cytat jest pretekstem, aby ponownie powtórzyć, że nie były to pustacie, które dotknęła dopiero cywilizacja wraz z niemieckimi osadnikami. Zagospodarowanie na szeroką skalę nastąpiło w czasach Henryka i Jadwigi i nie ma szans ani potrzeby kruszyć kopii podejmując inne stanowisko w tych sprawach.
„Owa szeroka przestrzeń, która oddzielała Polskę od zachodnich sąsiadów, gwałtownie malała. Wczesnofeudalny pas graniczny stopniowo zmienił się w wąski przesmyk, upodabniał się do granicy typu linearnego” pisał o tych czasach autor tego opracowania. Zapewne też powstała nowa sieć drożna łącząc liczne wsie, które powstały z inicjatywy i nadania pary książęcej. Reformowano także ustrój miejski, zakładano nowe ośrodki. To wszystko otoczone było ludźmi posługującymi się obcym językiem.
Autochtoni zostali poddani ciężkiej próbie wraz z napływem osadników z przeludnionego zachodu. Porządkowanie urbanistyczne polegało zazwyczaj na rozbudowie istniejącego ośrodka. Ludność rodzima najczęściej pozostawała na miejscu dawnego zamieszkania. Świadczą o tym chyże stanowiące osobne jednostki administracyjne. Głoszone poglądy, że rugowano pierwotnych mieszkańców nie wytrzymują dzisiaj krytyki. Raziły też wywody niedoceniające ludności, która z pokolenia na pokolenie tutaj zamieszkiwała. Historia obsługująca cele polityczne jednostronnie naświetlała te procesy. Nazwano je kolonizacją niemiecką. Nie należy sądzić, że negatywna konotacja zostanie przezwyciężona czytając tekst Renaty Schumann z roku 1993. „Zasiedlanie części Europy wschodniej przez Niemców w XIII wieku, sięgające aż po rdzenne obszary Polski i dalej aż na Bałkany, uchodzi w dziejach za jeden z najważniejszych procesów cywilizacyjnych na naszym kontynencie. Jak na pasie transmisyjnym przenosili emigranci niemieccy swoją rzymsko-chrześcijańską spuściznę kulturalną na słowiński wschód...”.
Istnieje zgodny pogląd historiografii niemieckiej i polskiej, że za czasów Henryka Brodatego rozwinęło się pogranicze lubuskie i że był to proces pokojowy. Zresztą trudno, aby był inny gdy każde ręce do pracy były jednakowo cenione. Władza pozostała w rękach możnych. Życie duchowe organizowały kościoły, które powstawały w nowych wsiach gdzie ziemię pozyskiwano karczując lasy. Świadczą o tym nazwy nowo powstałych siedzib jak również wsi znacznie wcześniejszych, których topografia miejsca wskazuje na genezę ich powstania. Liczne Dąbia, Laski, Dąbrowy, są tego przykładem. Kompetentnie pisze na ten temat w swym artykule Stanisław Kowalski. Kościoły składające się tylko z nawy i prezbiterium były budowlami prostymi. Z polnego kamienia i rudy bagiennej trudno było uczynić środek artystycznego wyrazu. Zachwycają jednak proporcjami i lokalizacją. Najważniejsze, że były jedynym autorytetem moralnym, surowo przestrzegającym prawd wiary. W Krośnie Odrzańskim w czasach Brodatego powstał w mieście klasztor dominikanów, którego mnich otrzymał pełnomocnictwo głównego, pierwszego inkwizytora na Śląsku. Pełnomocnictwa udzielił osobiście papież Benedykt XIII.
Księżna Jadwiga całym swoim życiem poświadczała głęboki związek z nauką kościelną i wiarą przekraczając wymogi duchowieństwa w zakresie umartwiania się i postów.
Nie sposób jednak nie powiedzieć, że dla Kościoła była wzorem doskonałym. Warto przyjrzeć się bliżej życiu którego przesłanie jest nadal aktualne. W dniach pielgrzymek do kraju Jan Paweł II dwukrotnie przywoływał na pamięć św. Jadwigę Śląska i śmierć jej syna poniesioną na pograniczu.
W hagiografii Jadwigi  „Legenda maior de beata Hedwigi” czytamy, że wyszła za Piasta ulegając raczej woli ojca niż własnej skłonności jako dziecko, mając dwanaście lat. Tak więc wyjeżdżała na Śląsk w naszym mniemaniu dziewczynka. Nie wiemy dokładnie kiedy i gdzie urodził się Jej małżonek. Przyjmuje się, że Henryk był od niej starszy osiem względnie dziesięć lat. Dwudziestoletni młodzieniec w tamtych czasach to dojrzały mężczyzna. Wiemy jednak, że ten mąż zaprawiony w rzemiośle wojennym nie był piśmienny. Analfabetyzm wówczas też był normą. Jadwiga „femina litterta” uczyła go poprawnie pisać i czytać. Imponowała chyba Henrykowi, ale czy od pierwszego wejrzenia począł ją miłować?. Kiedy też uprosił jej miłość, czy w dniu ślubu czy już wcześniej?. Zygmunt Boras pisze, „Jadwiga po prostu podobała się Henrykowi i to przez całe życie. Miłość małżonków była wzajemna o czym zaświadcza sama Jadwiga mówiąc, że Henryk był tym, który największą miłość jej posiadał...”. Litować się tedy powinniśmy nad losem Henryka, nieboraka bardzo miłującego, odstawionego od małżeńskiej łożnicy. Najpierw obdarzyła go licznym potomstwem, potem oddana macierzyństwu utraciła potrzebę kontaktu
z mężem do tego stopnia, że postanowiła zamknąć za sobą furtę klasztorną. Zrobiła to w sposób zadziwiająco konsekwentny, tak, że nawet w czasie konania Henryka, nie była przy nim obecna. Już wcześniej nie wchodziła do Jego komnaty bez świadków, zawsze w otoczeniu dwórek aby nie zgrzeszyć wobec ślubów czystości na które się zdecydowała po sześciokrotnym porodzie. Los
bezlitośnie zabierał jej owoce miłości. Pierworodny syn zmarł krótko po urodzeniu. Córki, Zofię i Agnieszkę Bóg także „powołał do grona aniołów”. Dopiero Konrad, czwarte dziecko osiągnęło dojrzałość. Po nim był Henryk znany jako Pobożny, którego dramatyczny los utwierdził Jadwigę w potrzebie przebłagania Boga za grzechy własne i cudze. Była jeszcze córka Gertruda która jako ksieni klasztoru w Trzebnicy pochwalała religijne gesty matki.
Lokalni kronikarze pełni dumy piszą, że klasztor franciszkanów w Krośnie ufundowała św. Jadwiga w 1221 r. „w obrębie osiedla słowiańskiego”. Mało tego, dodają ponadto, że osobiście przybył do miasta na jej zaproszenie św. Franciszek. Miał być świadkiem powstania najstarszego klasztoru na Śląsku, później podporządkowany klasztorowi w Złotoryi, który powstał dwa lata po krośnieńskim. Mnisi z Krosna udawali się do klasztorów : w Budziszynie /1240/, Gorlic /1245/, Lubonia /1248/, Żytawy /1260/, Lwówka /1274/, Żagania i Legnicy /1294/, Żar /1299/, że ograniczymy się tylko do XIII w. Franciszkanie, pauperes christi uważali, że ubóstwo jest cnotą gwarantującą zbawienie. Engelbert Franciszkanin, fanatyczny mistyk był spowiednikiem Jadwigi a potem autorem kompilacji o jej życiu. Lecz to nie wyjaśnia złożoności powodów i intencji. Może tego wymagała epoka i właśnie to wielkie poświęcenie było wkalkulowane w politykę księcia
i jego dalekowzrocznej małżonki. Kto to wie? Jest faktem, że dziełem o wielkim znaczeniu gospodarczym i społecznym młodych dopiero co poślubionych małżonków był plan budowy klasztoru
żeńskiego w Trzebnicy. U progu XIII wieku /1202/ za aprobatą Papieża, co było aktem doniosłym, zakonnice wprowadziły się do tymczasowego konwentu. „Legenda” donosi, że „Radą i prośbą nakłoniła małżonka do ufundowania  z własnych środków klasztoru cystersek”. Posag Jadwigi wynosił 30 tysięcy grzywien i został przeznaczony na ten cel. Powtórzmy za Renatą Schumann „Klasztor żeński miał służyć dobru ogółu, pogłębić proces chrystianizacji niedawno ochrzczonego kraju oraz szerzyć kulturę chrześcijańską. Ponadto klasztor był schroniskiem dla kobiet niezamężnych. Zakonnice uczyły liczne wychowanice klasztorne i miały opiekować się chorymi. Do klasztoru trzebnickiego przyjmowano zarówno szlachcianki jak i mieszczanki /co nie było w owych czasach rzeczą oczywistą/ oraz zarówno Niemki jaki Słowianki. Trzebnica była pierwszym klasztorem na obszarze wschodnim. Stąd wywodziły się wkrótce dalsze fundacje klasztorne”.
Źródła potwierdzają, że Henryk za namową żony ofiarował klasztorowi dobra ziemskie w postaci rozlicznych wsi z ich czynszami i dochodami, „które starczyłyby dla wyżywienia tysiąca osób”.
W Trzebnicy istniała już w połowie XII w. doskonale zorganizowana włość książęca obejmująca kilka sąsiednich wsi, przekazana fundowanemu wówczas klasztorowi przez Henryka Brodatego ...” pisze Karol Maleczyński. Wzniesiono też kościół pod wezwaniem św. Bartłomieja Apostoła.. Budowla w roku 1219 została uroczyście poświęcona. Ważny to obiekt chociażby z tego powodu, że nie kryty był gontem a płytkami z ołowiu. Powtarza się opinia, że Jadwiga była wyjątkowo zaangażowana w prace budowlane w Trzebnicy. Wyjednać nawet miała u małżonka, aby do trudnych prac fizycznych przeznaczył skazańców, którzy miast „płacić szyją” mogliby się wykupić wysiłkiem i skruchą przy wznoszeniu domu bożego. „Każdy grzesznik mógł  lżejszą lub  cięższą pracą przy budowie odpokutować”.
A i wybór miejsca na klasztor poświadcza dramatyczna legenda związana z życiorysem księcia. Książę tonął w bagnie. Było to podczas  polowania. Pozostał sam jako, że się zbytnio oddalił od towarzyszy, tropiąc zwierza. Uczynił wówczas ślub, że o ile Bóg rękę mu poda przeto on zbuduje w tym miejscu klasztor. Stało się to jedynie dlatego, że małżonka nie zapomniała o ślubach męża czego nie można powiedzieć o niewdzięczniku. Nalegania żony dały jednak rezultat. Księżna wiele spraw rozwiązała dla dobra kościoła gdyż „Henryk w tych sprawach nie chciał się z ukochaną żoną spierać”. Z trudem znosił Jej łzy i błagania lecz był już zupełnie bezsilny gdy padała przed nim na kolana. W ten sposób wymogła też na mężu zgodę na wstrzemięźliwość i to bezwzględną na przeszło dwadzieścia lat. Książę z pobudek religijnych i zapewne z żalu wyciął sobie tonsurę mniszą i zapuścił brodę. Jadwiga utraciła zapewne wiarę w sens życia doczesnego przez liczne nieszczęścia, które ją dotknęły a co spowiednik zinterpretował  jako karę za grzechy.
Młodsza siostra Jadwigi Agnieszka zwiedziona grzeszną miłością króla Francji Filipa II Augusta wyszła za niego za mąż. Okazał się jednakże bigamistą i Papież Innocenty III nie uznał tego związku a wręcz przeciwnie uznał ją za grzeszną nałożnicę przez co umarła ze zgryzoty wyrzucona poza  nawias życia dworskiego. Druga jej siostra Gertruda poślubiła króla Węgierskiego Andrzeja II. W wyniku intryg została rozsiekana szablami. Bracia Jadwigi, Henryk i Ekbert, późniejszy biskup Bambergu, zostali wplątani w spisek Ottona Wittelsbacha, królobójcy Filipa szwabskiego. Otton poniósł za swój czyn straszliwą śmierć. Bracia, których wina była dyskusyjna, skazano jednak na banicję. Skonfiskowano także majątek rodowy. Gdy w końcu ich uniewinniono zamek był już zburzony a dobra ziemskie nie do odzyskania. Jakby tego było mało, doświadczyła jeszcze zgryzoty z powodu waśni swoich synów Konrada i Henryka, co doprowadziło do bratobójczej walki. Rodzicom nie udało się pogodzić braci.  Polała się krew na polach w pobliżu Legnicy. Konrad poniósł klęskę a wkrótce potem podczas polowania spadł z konia i poniósł śmierć na miejscu. Te ponure doświadczenia i niemożność ich uniknięcia spowodowały coraz głębszą ucieczkę w ascezę graniczącą z sadyzmem w odniesieniu do siebie i najbliższego otoczenia. Jadwiga chodziła w habicie mniszki, umartwiała się postami, ćwiczyła do krwi ciało, spała na twardym łożu. Lubowała się wręcz  w wynajdywaniu metod i sposobów aby degradować ciało. Nawet duchowni w najbliższym otoczeniu byli bezradni. Gdy brodziła w śniegu boso, nakazali, w imię Jezusa, aby nosiła obuwie. Okazała się posłuszną i buty przewiesiła przez ramię. Powtarzano rymowaną złośliwą fraszkę na jej temat : - Una missa non est contenta ducissa /jedna msza nie zadowoli księżnej/.
Wiele goryczy doznała od niej synowa Anna z Przemyślidów jakby nie było z rodu królewskiego. Anna żona Henryka prawdopodobnie czynnie zapracowała na Jego przydomek, gdy pod namową zdziwaczałej świekry zmuszała męża do długotrwałych postów seksualnych. On także dyscypliną smagał skórę na plecach i lędźwiach po to aby „żądze płynące z podszeptów szatana” poprzez ból i krew nie miały do niego dostępu. Umartwianie księcia bywało tematem anegdot, którymi w sposób nie wybredny syciło się pospólstwo określając go pobożnym.
Dziwactwo teściowej Anny przedstawione zostało nawet na ilustracji „Legendy” o św. Jadwidze, wielokroć opisywaną sceną kąpieli Bolesława Rogatki. Świadkami kąpieli są cztery osoby – staruchy którym Jadwiga obmyła nogi i w tej samej wodzie kąpie swego wnuka, syna Anny. Anna zakrywa twarz  rękoma nie chcąc świadkować tej scenie pokory. Z czasem jednak Anna dała się zdominować przez władczą teściową a swoją religijnością zasłużyła sobie nawet na łaskę błogosławionej.
Jadwiga o mało a zrealizowałaby swój program wychowawczy tak do synowej jak i wnuków. Trzy wnuczki przeznaczyła do klasztoru w Trzebnicy lecz tylko jedna dała pełną satysfakcję babci. Drugą ocaliła choroba, kolejną bez pokory mimo kąpieli w cebrzyku, wykradł z klasztoru jej brat, pasażer wyjątkowych podróży historycznych, niesforny od najwcześniejszych lat i mimo wszystko podziwiany przez badaczy, Bolesław Rogatka. Wykradł i wydał za Księcia Wielkopolski Przemysława I. Trzeba uczciwie powiedzieć, że brat wykradł obie siostry. Agnieszka jednak wróciła i po latach została przełożoną zgromadzenia. Wnukowie także się nie spisali. Rogatka hardy i zuchwały nazwany księciem Wagabundą „przyjmował z otoczenia wszystko co najgorsze”. Aż strach pomyśleć, że to brud z kąpieli oszpecił jego duszę. Trudno się dziwić, że nie zmuszono go aby czuł powołanie. Dwóch Jego braci babcia wysłała na studia do Paryża i Padwy. Władysław został biskupem Salzburga. Konrad był proboszczem głogowskim a gdy został biskupem zrzucił sukienkę i ożenił się z piękną Salomeą, córką Księcia Władysława Odonicza z Wielkopolski. Nie sposób dzisiaj dojść czy to uczucie czy nade wszystko konieczność polityczna. Duchowość św. Jadwigi skazała na osamotnienie Jej męża. „Głębokie uczucie do niej, a może również głęboka religijność sprawiły, że i książę wytrwał w swym ślubie czystości.... . Żył jak mnich i tylko gdy był bardzo rozżalony na świat i ludzi, sprowadzał sobie chłopa spod Henrykowa nazwiskiem Kwiatek, który jak nikt inny umiał bawić Księcia wesołymi, a niekiedy bardzo sprośnymi anegdotami”. Koniec doczesnej drogi spustoszonej przez brak miłości pogłębia śmierć księcia. Dopadła go w krośnieńskim zamku. Tam „Henryk złożony został nagle ciężką niemocą... . Jadwiga mimo wielokrotnych próśb męża, nie pospieszyła z odwiedzinami... . Gdy po kilku dniach poczuł się gorzej przyjął sakrament”... . Zmarł 19 marca 1238 r.
Może usprawiedliwi ocenę zachowania Jadwigi informacja, że z Jej małżonka aż po śmierć nie została zdjęta klątwa biskupia, która  w czasach średniowiecza działała jak trąd, jak dżuma zaraźna. „... Wiadomo zaś, że chodziło tu nie o sprawy religii, lecz polityki i dochodów...” – umarł obłożony interdyktem książę ...”który tak wiele zdziałał dla dobra Kościoła, dzięki któremu powstała Trzebnica, Henryków, Kamieniec, zakon augustianów na Piasku we Wrocławiu, Nowogród Bobrzański i wiele innych...  który zdołał zjednoczyć w swym ręku obszerne terytorium dawnej monarchii Piastów, ciągnące się od Nysy Łużyckiej i Odry aż po Nidę i Dunajec a nawet Sam i Wieprz...” ubolewa nad niegodziwością tamtych czasów i ze współczuciem odnosi się do ostatnich dni życia księcia Zygmunt Boras.
„... Jadwiga silna osobowość, we wszystkim rządziła się mądrością... . Nie można było Jej się przeciwstawić” twierdzi Irena Schumann... . „Pełen rozsądku i umiaru, miał na względzie przede wszystkim dobro swego Księstwa. Wobec swoich poddanych starał się być sprawiedliwym...” pisze o Henryku Zygmunt Boras.
„... W otoczeniu Jadwigi nie było sporów ani intryg. Księżna miała szczególny dar łagodzenia  konfliktów i jednocześnie wygrywania spraw spornych...” opisuje księżną Irena Schumann. Natomaiast Teresa Wąsowicz widzi „Nieprzeciętność postaci księżnej Jadwigi ... w jej zdecydowanej linii postępowania, dążenia do swoistego ideału świętości z zachowaniem wszystkich uprawnień księżnej panującej, w braku jakiejkolwiek rezygnacji w ingerencję wszystkich spraw męża, synów, w politykę kościelną, jak również i państwową...”.
Miłość Jadwigi i Henryka, ich współżycie małżeńskie to tajemnica motywów i niezwykłości poczynań ludzi zanurzonych w cienie średniowiecza. To z tamtego czasu wywodzi się nasza intensywność duchowa, modyfikowana przez kościół, reformowana przez filozofów, szerząca się siłą nieokiełznaną, przenikającą całe życie obyczajowe.
Czy na ironię historii nie zakrawa fakt że dopiero po 761 latach po śmierci Henryka Brodatego   dotyka go duchowa pociecha wypowiedziana tu i teraz przez prefekta watykańskiej Kongregacji Doktryny Wiary Kardynała Josepha Ratzingera, że... „Kościół... nie przestaje kochać swoich synów i swoich córek w trudnych sytuacjach małżeńskich i w konsekwencji nie powinni oni tracić nadziei na zbawienie wieczne”...
To małżeństwo zrodzone z politycznej potrzeby przeszło nie tylko do historii i literatury. W powszechnej świadomości odegrało rolę symboliczną na zgodę i akceptację małżeńskiego cierpienia. Stało się także dowodem na świętość, którą można osiągnąć poprzez dramat ludzkiego losu. Jadwidze „nic nie zostało oszczędzone żaden ból. Na dwa lata przed Jej śmiercią – zmarła w październiku 1243 r. – na Śląsk napadli Tatarzy. Syn Jadwigi, Henryk stanął pod Legnicą do walki z hordami najeźdźców uchodzącymi za niezwyciężone”.
Podaje Renata Schumann, że „jego wojska były dziesięciokrotnie słabsze liczebnie”. Jadwiga wraz z mniszkami z Trzebnicy ukryły się w tym czasie w zamku krośnieńskim. W przypływie mistycznej iluminacji przewidziała okaleczenie ciała swojego syna po śmierci.
Kronikarz Gustaw Adolf Mathias wspomina, że z wieży zamkowej zobaczyła go jak na spienionym koniu, jako rycerz bez głowy, spieszył aby matce donieść o klęsce. Wcześniej jeszcze w Trzebnicy w jego intencji poleciła modły słowami „Módl się za mego syna, gdyż jemu nie będzie dane zejść w łożu z tego świata”.
Grażyna Humeńczuk w opracowaniu – Aktualizacja bitwy legnickiej /1241/ pisze „Fenomen bitwy legnickiej polega na narosłej wokół niej tradycji kulturowej. Jest wiele przyczyn tego zjawiska. Niewątpliwie należą do nich: egzotyczny przeciwnik reprezentujący odmienny sposób wojowania i kulturę, miejsce bitwy czyli Śląsk, dzielnica o skomplikowanej historii, okres historyczny, średniowiecze zdominowane przez chrześcijańską wizję świata. Już sama nazwa „Tatarzy” implikowała wartościowanie, bowiem wskazywała na ich piekielne pochodzenie /Tartarus – piekło/.
„Napastnicy przybyli w celu zgładzenia chrześcijańskiego świata”... . Grażyna Humeńczuk w  sposób  ciekawy i ze znawstwem, prowadzi nas przez politykę, dyplomacje i manipulacje tym wydarzeniem, którego rola stale jest aktualna, od czasów średniowiecza aż po czasy nam współczesne. Doniosłość wydarzenia i jego ranga była dyktowana aktualną potrzebą, nobilitacją i usprawiedliwieniem praktyki politycznej. Bitwa pod Legnicą, czyn rycerskich elit europejskich preparowana jeszcze długo po 1241 roku, to także legenda kształtująca świadomość prostaczków, to wreszcie rozpasane wizje polityków i wodzów, którzy poprzez skojarzenia wydarzeń historycznych tworzyli karkołomne schematy na aktualny użytek. Postępowanie Henryka przed śmiercią stało się także wzorem obowiązującym w małżeństwie. Otóż obawiając się o przyszłość Anny w roku 1239 a więc na dwa lata przed śmiercią wydał dokument mocą którego do niej należały dochody z wrocławskich sukiennic oraz „wiele posiadłości i czynszów w różnych miejscowościach, które jednak pobożna niewiasta po śmierci męża rozdała Kościołowi na cele dobroczynne”. O ile przyjmiemy za prawdę liczebność wojska „dziesięciokrotnie słabsze” i wiedzę o tym fakcie to słowa Pobożnego kierowane do rycerstwa są wręcz złowieszcze , że „większej wagi i główniejsze było takie zwycięstwo, gdzie przez śmierć pozyskiwało się tryumf ducha, że prawdziwszy to tryumf, trwalszą zapewniający chwałę jemu samemu i rycerstwu jego, gdy za wiarę i religię chrześcijańską szczęśliwie polegnie, niż gdyby po otrzymanym zwycięstwie zachowali się przy życiu a splamili jaką niesławą”. Te słowa i ta śmierć to także waga hagiografii św. Jadwigi. Powracając do Grażyny Humeńczuk, przytaczam za  Autorką „W XIX w. edukacja historyczna Polaków była narzędziem o narodowe wyzwolenie... . Do arsenału historii sięgała zarówno literatura, jak i sztuki piękne... . Przesłanie dzieł Matejki i Wyspiańskiego nawiązywało do ówczesnego położenia zniewolonego kraju. Śmierć Księcia Henryka II interpretowano jako ofiarę chrześcijańską, pozwalającą żywić nadzieję na zmartwychwstanie, odrodzenie narodu polskiego”. „Sakra bitwy legnickiej użyta została /także/ dla podniesienia chwały pruskiego oręża” i nie tylko. W 1941 padła Jugosławia i Grecja. W Legnicy na uroczystej, jak byśmy dzisiaj powiedzieli, akademii zorganizowanej z inicjatywy NSDAP Gauleiter tego obszaru „Na postawione przez siebie pytanie... /o naukę płynącą z bitwy legnickiej/ udzielił odpowiedzi z której wynikało, że konieczne będą ostateczne rozstrzygnięcia na wschodzie”... . To była konieczność gdy odkryto przez niemieckich humanistów pokrewieństwo narodów słowiańskich z Tatarami. Autorka przytacza liczne przykłady argumentacji służącej rozpalaniu nienawiści i mobilizujących do czynu zbrojnego. Już wcześniej podczas wojen religijnych bitwa legnicka mobilizowała przeciwko Tatarom, Turkom i husytom, później przeciwko Polakom, Serbom i bolszewikom. Po 1945 roku wreszcie i my możemy się dowiedzieć, że to dzięki Henrykowi stał się możliwy nasz powrót na Ziemie Odzyskane. Przecież to piastowska dziedzina Bolesława Wysokiego, Henryka Brodatego potwierdzona okrutną śmiercią Henryka Pobożnego dająca szczególne przywileje nam z piastowskich korzeni mieszkańcom Śląska, spadkobiercom kultury o której historiografia polska mówi, że była ona „czołem cywilizacji polskiej”.
Poprzedzając 750 rocznicę bitwy, Muzeum Miedzi w Legnicy zorganizowało konkurs na współczesne wyobrażenie tego wydarzenia przez artystów różnych dyscyplin. Pozyskano dzieło realistyczne  i awangardowe. Ich rangę wysoko oceniono na wystawie pokonkursowej. Nie sposób dzisiaj przecenić doniosłości tego wydarzenia, którego wartość artystyczną ostatecznie oceni czas. Taki jest los sztuki. W roku 1991 w Legnicy także z inicjatywy Muzeum odbyła się sesja historyczna. Podsumował jej obrady J. Strzelczyk pozytywnie oceniając aktualną i merytoryczną wartość obrad jako że „stał się możliwy prawdziwy dialog nauki polskiej i niemieckiej”. Grażyna Humeńczuk dodaje, że „dotyczy to także sfery polityki oraz wzajemnych kontaktów między obywatelami obu narodów. Jest to chyba najważniejsze wezwanie dla aktualnych czasów. O ile w sferze polityki można mieć nadzieję, że przywódcy obu narodów od spotkania Helmuta Kohla i Tadeusza Mazowieckiego w Krzyżowej stają się prawie zażyłe to wiele jeszcze wody upłynie zanim dotyczy to „obywateli obu narodów”.
Polskie doświadczenia z praktyki politycznej z Niemcami są dramatyczne. Ocena wypracowana w czasie pokoju o naszej pracy i kulturze w oczach Niemców urosła wręcz do rangi negatywnego symbolu. Helga Hirsch korzystając z badań świadomości społecznej przez  Emnid – Institut ustaliła, że 87%. Niemców uważa Polaków „gorszych nawet od Rosjan i Turków”. /Śmiechu warte. „Wprost” nr 10. 7. 1999/.  Stereotypowe wyobrażenia mają długi żywot.
W lutym bieżącego roku /1999/ Andrzej Kwilecki w Muzeum Lubuskim w Zielonej Górze wygłosił wykład o kształtowaniu się losów pogranicza i pojęciu tego określenia na przestrzeni historii. Autor zaproponował nowy termin w odniesieniu do czasów najnowszych – międzgranicze. Pogranicze to obszar dzielący Niemców i Polaków. Międzygranicze nie powinno dzielić a wręcz określać przyjazne stosunki między obu narodami.
Pokojowa polityka gospodarcza Henryka i Jadwigi przyczyniła się w sposób doniosły do zagospodarowania całego wielkiego obszaru nadodrzańskiego w okresie średniowiecza. Być może dopiero teraz przyszedł czas na skuteczny finał starań o współżycie europejskich sąsiedzkich narodów. Osadnicy z całej zachodniej Europy zasiedlali ją a siła duchowa ich jednoczyła. Jadwiga z rodu niemieckiego została kanonizowana w 1267, w 1978 roku stała się patronką Dnia Wyboru Polaka na Ojca Świętego. Oby modły przy jej grobowcu w Trzebnicy do którego pielgrzymują zarówno Niemcy i Polacy stały się po wsze czasy jedynie miejscem kontemplacji. Stan ducha obu narodów jest bowiem najważniejszy. Konfesja Świętej Jadwigi stworzyła szansę aby międzygranicze lubuskie, jak niegdyś w odległej przeszłości tak i dzisiaj odegrało kluczową rolę w porozumieniu z kulturą i cywilizacją współczesnego Zachodu. Człowiek bez transcendencji jest czymś małym. Musi się wznieść na poziom obywatela Europy porzucając mentalność lokalnego mieszczanina z jego stereotypami stworzonymi przez nacjonalizm. Dotyczy to zarówno Niemców jak i Polaków.           

Zielona Góra wrzesień-październik 1989


Bibliografia
Z. Boras.                               Książęta Piastowscy Śląska. Wydawnictwo „Śląsk”. Wydanie drugie poprawione i uzupełnione. Katowice 1978

G. Humeńczuk.                    Aktualizacja bitwy legnickiej /1241/, w: Wokół niemieckiego dziedzictw
kulturowego na ziemiach Zachodnich i Północnych. Wydawnictwo Instytutu
Zachodniego. Poznań 1997.

S. Kowalski.                         Zabytki Środkowego Nadodrza.  Lubuskie Towarzystwo Naukowe, Zielona Góra 1972.

K. Malczyński.                     Z dziejów wsi śląskiej w okresie przed kolonizacją na prawie niemieckim,
w: Szkice z dziejów Śląska. Książka i Wiedza. Warszawa 1955 r.

E. Maleczyński.                    Próby odbudowy  Państwowości polskiej w oparciu o Śląsk w XIII., w: Szkice z dziejów Śląska. Książka i Wiedza, Warszawa 1955.

J .Muszyński                         Krosno Odrzańskie. Państwowe Wydawnictwo Naukowe, Warszawa
– Poznań 1972.

A. Tomaszewski.  Polityczne granice europejskich dóbr Kultury, w: Ochrona Dziedzictwa Kulturowego Zachodnich i Północnych Ziem Polski. Stowarzyszenie Konserwatorów Zabytków. Polski Komitet Narodowy ICOMOS, Warszawa 1995 r.

R. Schumann.                       Święta dwu narodów. Forum. Nr 45.7.X.1993 r.

T. Wąsowicz.        Legenda Śląska. Wrocław – Warszawa – Kraków, Zakład Narodowy imieniem Ossolińskich,  wyd. Polskiej Akademii Nauk 1967.

B. Zientara.                           Henryk Brodaty i jego czasy. Warszawa 1975.






*  POLSKA W  NATO
W dniu 12 marca 1999 około godz. 19:15 w mieście Indenpendence /Niepodległość/ 50 km. na południowy wschód od Kansas City w stanie Missouri szef polskiej dyplomacji Bronisław Geremek przekazał protokół ratyfikacyjny przystąpienia Polski do Sojuszu amerykańskiej sekretarz stanu Madeleine Albright. O przekazaniu dokumentu został poinformowany sekretarz generalny NATO Javier Solana. Nasz protokół spoczął
w Archiwum Narodowym w Waszyngtonie obok protokołów 19 członków tej organizacji.


               

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz